Trzecia B rozpoczęła liczbowo tak samo jak skończyła, choć wymieniła się jedna osoba - nie licząc wychowawczyni klasy. A trzecia A - wykruszała się przez lata... Ale u nas to wytłumaczalne - 3 A, to klasa wojskowa, a specyfika tej klasy wymaga ogromnego wysiłku i walki ze sobą, a nie wszyscy odkrywali w sobie pociąg do prawdziwego wojska i prawdziwego trudu.
A teraz było sentymentalnie - wychowawcy przypominali i odreagowywali trudy współwychowania. Młodzi, już widzieli przed sobą perspektywy owych nowych dróg i nowych sukcesów.
Na koniec koledzy z tzw. drugiego rocznika pożegnali ich mądrościami i żartem. W 27 kategoriach wręczono „Lipniaki 2018". Wyróżniono niemal każdego kto nie był tuzinkowy. Większość z zauważonych pozowała na „ściance", by zostawić swój nowy ślad na starych zdjęciach :)
Potem juz tylko karaoke i ..."szczęśliwej drogi już czas...:
A teraz jeszcze garść wychowawczych wspomnień.
Trudny początek? - trzydziestu jeden świeżo upieczonych kadetów na start, przerażonych nowymi wyzwaniami to dopiero zadanie dla wychowawcy! Egzaminy wstępne wszyscy zdali śpiewająco, co świadczyło niewątpliwie o tym, że młodzież podoła żołnierskim trudom. Szybko okazało się, że jednak nie wszyscy będą dzielić wspólną żołnierską dolę. Wielu odpadło na tak zwanym starcie. Prawdziwa integrację zespołu klasowego zaczęła dopiero wycieczka w mazurskie tereny. Wszyscy wspominamy pobyt u kolegi z nostalgią. Zachwycił nas wówczas nie tylko urokliwy Sasek Mały, ale i pierwsze szkolenie w straży granicznej w Kętrzynie, które dostarczyło niezapomnianych wrażeń i utwierdziło w przekonaniu, że przyszłość w służbach mundurowych to właśnie to. Klasa pierwsza to wstępne poznawanie siebie, uczenie się siebie nawzajem. Trzymanie się najpierw z jedną osobą, by zaraz niespodziewanie zaprzyjaźnić się z inną. Poza tym, to okres, w którym psychicznie bliżej było do gimnazjalistów niż do studentów. W drugiej klasie powstawały pierwsze poważne plany na przyszłość. Spośród przedmiotów, należało wybrać te, które będą kontynuowane w procesie dydaktycznym, a potem zmierzyć się z ogromem materiału. Czasu na rozrywki było mało, może dlatego część szukała wrażeń na płaszczyźnie życia towarzyskiego w internacie.
Trzeci rok razem przyniósł najwięcej wrażeń. Wszyscy znali się już dobrze, każdy uczył się tego na co się sam zdecydował, a perspektywa najdłuższych wakacji w życiu skutecznie motywowała do nauki. Rozważaliśmy najlepsze kierunki studiów. Wertowaliśmy zakładki rekrutacji na stronach uczelni wyższych. Niespodziewanie niektórzy zachwyceni lipińską przyrodą postanowili zostać leśnikami i czasami natura wzywała ich częściej do lasu niż na zajęcia szkolne. Wykorzystując ofertę zajęć dodatkowych zajęć uczniowie stawali się dojrzalszymi i bardziej odpowiedzialnymi ludźmi, którzy wiedzą już kim są i co chcą robić w życiu. Wiadomo, mundur zobowiązuje do odpowiedniej postawy i zachowania, jednak uczniom klasy IIIa nie brakowało poczucia humoru i swobody bycia. Wspominając miniony czas zgodnie podpisujemy się pod stwierdzeniem, że był to dla nas czas wspólnej radości. Takiej szczerej i do bólu. Takie poczucie mieliśmy zwłaszcza pierwszego dnia wiosny bieżącego roku, często było razem fajnie do tego stopnia, że nie chciało się wracać do domu, bo nasz wspólny pobyt w szkole i w internacie tak bardzo absorbował.
Tym, którzy zdobywanie wiedzy potraktowali jako poważne zadanie, uczyli się systematycznie i wytrwale, minione lata kojarzyć się będą z wytężoną pracą, ale i radością z uzyskiwanych wyników. Ci, którzy wychodzili z założenia, że czas szkoły średniej to najpiękniejsze dni w życiu i trzeba się nimi nacieszyć, a obowiązki szkolne odkładali na później, będą wspominali chwile niepewności.
Szkoła bez wątpienia będzie się wszystkim kojarzyć ze spotkaniami klasowymi, wycieczkami, balami, których byli uczestnikami, z koleżankami i kolegami, których tu poznali oraz z nauczycielami, którzy usiłowali ich czegoś nauczyć i byli wsparciem w trudach dnia codziennego.
Galeria zdjęć: