środa, 24 maj 2017 14:04

Widok ze spadochronu

Wielu z nas od chwili, gdy przekroczyło próg Liceum Kadetów RP w Lipinach  chciało jak najszybciej zrealizować swoje marzenie i skoczyć ze spadochronem. W ciągu całego roku szkolnego nie czuliśmy stresu i strachu przed skokiem, byliśmy spokojni i cieszyliśmy się z nadchodzącej przygody, która na  nas czekała...Poniżej opisujemy jak wygląda takie przeżycie już oczami skoczka oraz jakie odczucia towarzyszą takiemu wydarzeniu.


Widok ze spadochronu

Nie boją się jedynie ci, którzy pozbawieni są wyobraźni …

18 maja 2017r. o godzinie 18 dotarliśmy  całą  grupą – łącznie 22 kadetów na lotnisko w Częstochowie Rudnikach. Z parkingu odebrał nas miły pan instruktor Krzysztof i po szybkim zakwaterowaniu w hotelu siedzieliśmy już w sali wykładowej, wypełnialiśmy wymagane dokumenty i słuchaliśmy obszernej części szkolenia teoretycznego. Następnie trafiliśmy do spadochroniarni. Były tam kombinezony, kaski, spadochrony i grupa ludzi, którzy jak się później okazało dbała o instruktaż i nasze bezpieczeństwo, w końcu większość z nas miała skoczyć pierwszy raz.

Uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia człowiek, instruktor pan Andrzej wybrał dla nas odpowiednie kaski i spadochrony oraz przeszkolił jak mamy zachowywać się na każdym etapie skoku od momentu sygnału w samolocie aż do wylądowania. Potem była symulacja skoku „na sucho”, czyli na ziemi – symulowaliśmy więc zachowanie odpowiednie do wysokości i etapu lotu. Czas przerwy spędziliśmy w cieniu pod skrzydłami samolotu AN - 2 rozmawiając o tym nietypowym sporcie, jakim są skoki spadochronowe. Przeżywaliśmy również nieuchronnie zbliżający się egzamin ze szkolenia – decydujący o dopuszczeniu nas do skoku. Powoli emocje sięgały zenitu J Mieliśmy lekkiego pietra, ale egzamin złożyliśmy śpiewająco.

Po chwili pojawił się pilot. Gdy siedzieliśmy przed samym startem na pokładzie byliśmy lekko spięci, ale w sumie nie mogliśmy się doczekać tych chwil w górze. Pilot włączył  silnik – po chwili, gdy ten zaczął pracować z pełną mocą, zaczęło się kołowanie. Wtedy wraz z rozpędzaniem się śmigieł, ustępowało z nas całe spięcie, powoli wraz z wiatrem uginającym trawę za samolotem opuszczały nas wszystkie niepewności. Samolot ruszył –  tak, to się działo naprawdę! Gdy samolot znalazł się na pasie startowym, drzwi się zamknęły i wzbiliśmy się w powietrze. Wszyscy mieli na rękach wysokościomierze, więc mieliśmy stały podgląd na wysokość, na jakiej się znajdujemy. Cały czas towarzyszył nam monotonny dźwięk pracujących silników i systematycznie wznosiliśmy się. Kiedy osiągnęliśmy pułap 1200 metrów, drzwi się otworzyły i zobaczyliśmy ogromną przestrzeń przed nami. Pola, miasta, lasy, zbiorniki wodne – wszystko było takie niewielkie z góry. Nasz Instruktor pan Przemek krzyknął: ”Powstań!”  i stawaliśmy kolejno przodem do niego, na komendę „SKOK!!!” należało wyskoczyć  z samolotu. Mieliśmy iskry w oczach – wiedząc, że już za kilka sekund będziemy mieli cały świat pod sobą. Po chwili zaczęli skakać pierwsi z nas, nie widać było u nas zawahania, robiliśmy to z taką lekkością i przyjemnością. Po każdym skoku słychać było świst powietrza, gdy znikaliśmy kolejno w przestrzeni. Było to zarazem niepokojące i fascynujące. Podchodziliśmy do krawędzi, nogi ugięte, na plecach ciężar spadochronu, głowa wysoko, rękoma trzymaliśmy się pasków od uprzęży. Te kilka kroków było fenomenalnych, czuliśmy w jednej chwili największy strach w życiu i zarazem ogromną chęć skoku. Wszystko działo się bardzo szybko, każdy skok był w odstępach zaledwie kilku sekund, ale dla nas czas tak jak by się zatrzymał. Stojąc na krawędzi rozglądaliśmy się – tego uczucia nie sposób opisać, staliśmy na krawędzi przed całym światem i wszystko mieliśmy pod sobą, wszystko było pod nami. Pierwsza chwila, w powietrzu to tak, jak by ktoś dał nam zastrzyk z adrenaliny. Zdarzyło Wam się pewnie spadać podczas snu i się budziliście? Podobne uczucie towarzyszyło nam na żywo, ale trwało dosłownie chwilę, aż do momentu osiągnięcia przez ciało stanu nieważkości, to uczucie szybko przerodziło się w inne – ogromnej radości i nieograniczonej wolności  w przestrzeni! Totalnie nic w tej chwili się nie liczyło. Inni skoczkowie - koledzy lecieli obok nas, na różnych wysokościach. Nasze twarze pokazywały ogromną radość,  czuliśmy się świetnie i już się nie baliśmy... Podczas swobodnego spadania towarzyszył nam świst i szum w uszach. Widoki były nieziemskie. Spadając,  nic nas nie interesowało – po prostu było ekstra. Tak smakuje wolność! Te kilka minut zapamiętamy do końca życia. Lądowanie było bardzo komfortowe. Na końcu musieliśmy tylko podciągnąć kolana i unieść nogi. Gdy dotykaliśmy ziemi ogarniała nas ponownie fala euforii. „Skoczyłem ze spadochronem! Zrobiłem to!”. Skok ze spadochronem to przeżycie nieporównywalne z niczym. Strach trwał przez chwilę, ale teraz mamy piękne wspomnienia. Polecamy wszystkim – emocje towarzyszące temu wydarzeniu są niepowtarzalne. Nie wystarczy o tym przeczytać, nie wystarczy zobaczyć film – po prostu trzeba to przeżyć samemu!!!Dziękujemy organizatorowi skoków Skoczkowi Spadochronowemu Służb Ochrony – panom instruktorom Krzysztofowi Witulskiemu, Andrzejowi Palenikowi i Przemysławowi Noconiowi za fachową opiekę i profesjonalną oprawę całej imprezy – te  skoki były super! I naszej szkole, że gdy zakładaliśmy mundury w naszych wojskowych klasach, to nam to obiecano. I spełniło się.

FRUWALIŚMY !!!

Do zobaczenia za rok, a może jesienią…?!

Galeria zdjęć:

Widok ze spadoc...
Widok ze spadochronu Widok ze spadochronu